Jestem najmniej znanym pisarzem w okolicy. Po prostu jeszcze nie miałem czasu się wybić. Pisarz, jak to pisarz – leniwy. I często wybiera zupełnie inne zajęcia, niż promocję samego siebie – bary, różne knajpy i kobiece usta na skórze. Takie życie, w którym trzeba pozbierać jak najwięcej szczegółów, które potem można przenieść na kartkę papieru. No ale jak już czas się znajdzie, to trzeba coś zrobić. I zrobiłem. Napisałem książkę, znalazłem na nią pieniądze i postanowiłem ją jak najszybciej wydać, zanim znów pójdę do jakiegoś kieliszka z winem, trzymanego przez dłonie z pięknymi czerwonymi paznokciami. Samo wydrukowanie książki nie było problemem. Jeden telefon, kilka rozmów na żywo, dwa tygodnie czekania. Sprawy sprzedaży tez nie są problemem, bo mam swoją stronę, gdzie działa mały sklep internetowy. Jako, ze lubię stawiać pieczątkę na dniach mojego sukcesu, postanowiłem zrobić małe spotkanie w regionie. Tylko gdzie? bary nie wchodziły w grę. Ośrodki kulturalne każą czekać 3 miesiące, a ja muszę to zrobić teraz.
Z pomocą przyszedł mi wielki wieżowiec w centrum miasta. sale konferencyjne Lublin to ostatni pomysł, na jaki bym wpadł. I w sumie nie wiem dlaczego. Poszedłem tam sprawdzić ceny, wygląd sali i nie mogłem odmówić. Wyszło mi 100 złoty za 4 godziny, a do tego miałem tam kupę stolików, talerze, szklanki, filiżanki, głośniki, mikrofon, internet i wyświetlacz – wszystko idealnie, dzięki czemu mogłem starannie zaplanować moje spotkanie autorskie. Tak jak chciałem i bez żadnych przeszkód. Za bardzo niską cenę, którą i tak spłacę zaraz po spotkaniu dzięki sprzedaży 4 książek. Podjąłem dobry wybór. Kiedyś robiłem tego typu spotkania w małych zadymionych knajpach.
Był urok, jakiś klimat, ale był te wielki bałagan, który podczas takiego wydarzenia nie jest potrzebny. Tutaj było zupełnie inaczej. Całe spotkanie przebiegło bez problemów, a i nawet się przedłużyło o kilka godzin, bo towarzystwo się rozkręciło. Teraz każde tego typu wydarzenie robię w salach konferencyjnych i jestem zadowolony.